Deus Vult - Zakon Einhasad

Forum klanu Deus Vult - serwer Valdaron


#1 2012-07-07 16:56:02

Silevio

Nowy użytkownik

Zarejestrowany: 2012-07-07
Posty: 1
Punktów :   

Echa północy.

Zakonny posłaniec pojawił się pod świątynią w Dion dopiero po zmroku, ale ani jeździec, ani jego wierzchowiec nie wyglądali na zdrożonych. Strój jednak mężczyzny, o barwach i kroju niespotykanym u tutejszych mnichów świadczyły o tym, że jeździec pochodzi z daleka. Podobnież tarantowata klacz, wysoka w kłębie, o mocnych, wytrzymałych pęcinach, rzucała się w oczy swoją egzotyczną sylwetką i umaszczeniem. Jeździec z gracją zeskoczył z siodła, poluzował popręg i udał się do świątyni, czujnie badając otoczenie. Uderzył go dochodzący stamtąd rozrzedzony swąd spalenizny, wszechobecna pustka i coś ulotnego, co wyczuwał bardziej jako utalentowany mag, niż człowiek. Żałoba. Doskonale wiedział, czyjej sprawy tyczą się przywiezione przez niego z daleka listy, zdziwił się więc niepomiernie, że wysłali dziewczynę na to smutne zadupie, zamiast do jakiejś dużej, zadbanej diecezji. Ale cóż on mógł wiedzieć o decyzjach na biskupim szczeblu.

Zaszedł do zakrystii, a jako że nie zastał nikogo, zapieczętowane listy złożył na kredencji wraz z przywiezionymi darami w postaci grawerowanych łaciną naczyń liturgicznych. Opuścił świątynię, ale w okolicy pozostał jeszcze jakiś czas, z oddali obserwując okolicę i wypatrując krzyżowców. Dopiero kiedy upewnił się, że w świątyni pojawiły się osoby spod znaku Einhasad, dosiał konia i spokojnie odjechał traktem północno-zachodnim.

Na kredencji, wśród lśniących nowością kustodii i kielichów, leżały trzy zwoje. Pierwszy, zatytułowany „Bracia i siostry w wierze” nie nosił pieczęci, przewiązano go jedynie złotym sznureczkiem. Dwa pozostałe, „sir Beliam Fawk” i „Brat Layan”, były już opatrzone biskupimi pieczęciami.

***



Bracia i siostry w wierze!
W tych trudnych dla was czasach, gdy herezja swoim plugawym ostrzem dotyka serc waszych, domu i świątyni waszej, ja, biskup Silevio, trzeci tego imienia, w służbie Einhasad pozostający, duchowy przewodnik Północnego Monastyru i zwierzchnik tegoż świętego zgromadzenia, córkę wam sióstr naszych zakonnych posyłam. Szczegóły znajdują się odpowiednio w listach dla sir Fawka oraz brata Layana.
Modlę się za powodzenie misji waszej i zapewniam, że pozostaję z wami w modlitwie, gdyż wieść o tragedii, która dotknęła Dion i jego szlachetne okolice, również do naszej dalekiej północy dotarła.
Niech wam Einhasad błogosławi,
Biskup Silevio

Offline

#2 2012-07-12 19:23:17

Naari

Nowy użytkownik

Zarejestrowany: 2012-07-12
Posty: 2
Punktów :   

Re: Echa północy.

Taras biskupiego dormitorium wychodził na ujście z cieśniny. Pod stopami księdza, niecałe sto stóp w dół, lodowata, wzburzona rzeka wpadała do morza. Fale z furią rozbijały się o stromiznę skał, na których wzniesiono klasztor, zagłuszając niespokojne myśli mężczyzny. Zbliżał się sztorm. – Ojcze, wejdźcie do środka, pogoda się zmienia. – Pryszczaty akolita wyjrzał na taras drżąc z zimna. Biskup, zwykle dobrotliwy i łagodny, rzucił chłopcu surowe spojrzenie. – Trzęsiesz swoim chudym dupskiem, jakby był co najmniej środek zimy, chłopcze. Przyzwyczajaj się lepiej, żebym przed nastaniem mrozów nie musiał szukać nowego sługi. – Chłopiec wybałuszył oczy i zniknął w komnatach, podsycając jedynie zły nastrój biskupa. Ta dzisiejsza młodzież mizernego ciała i słabego ducha. Podszedł do balustrady, wystawiając odkrytą głowę na deszcz i wiatr, i stał chłostany zimnymi biczami dopóki nie poczuł w starych kościach oczyszczającego bólu. Brak wiadomości od Naari był złą wiadomością.

Offline

#3 2012-07-12 22:02:05

Naari

Nowy użytkownik

Zarejestrowany: 2012-07-12
Posty: 2
Punktów :   

Re: Echa północy.

W podobnym czasie Naari spoglądała na północ z blanków stołecznego Aden. W głębi kontynentu klimat był łagodny, dnie umiarkowanie ciepłe, a noce znośne. Myślała o ojcu Silevio i nie była pewna, czy panujące tu warunki bardziej by mu pomogły na dokuczający reumatyzm, czy raczej wykończyły swoją łagodnością. Całe życie w nieustającym chłodzie północy zahartowało go do granic ludzkiej wytrzymałości i na święte imię Einhasad, był jej w tym względzie całkowitym autorytetem. Wolna od przypadkowych spojrzeń i wszelkiego towarzystwa, notabene rzadkiego jak klasztorna zupa, by nie użyć dosadniejszego porównania, pozwoliła sobie na chwilę melancholijnej zadumy. Tęskniła za surową regułą klasztoru i prostym życiem z dala od zgiełku plugawych miast, toczonych robakiem herezji. Za zimną, okrutną północą, rządzoną siłami natury, wolną od wielkomiejskiego błazeństwa. Momentami nie potrafiła się w tej rzeczywistości odnaleźć, ale nie przyznałaby się do tego nawet na mękach. Zmówiła krótką modlitwę w intencji biskupa Silevio, aby Einhasad dała mu cierpliwość. Nie była gotowa wysłać mu raportu, bo po prawdzie nie bardzo było co raportować. A to, co mogłoby się okazać akuratnym tematem do raportowania, wymagało przeprowadzenia dogłębniejszych badań. Skrzywiła się niechętnie, nie wiedzieć czy bardziej dlatego, że jej misja niespodziewanie stanęła w miejscu, czy raczej z powodu bólu w nodze, który odezwał się dotkliwym paroksyzmem, gdy opuszczała blanki.

Offline

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.administratywistki.pun.pl www.3wrakow.pun.pl www.nyguski.pun.pl www.brutal.pun.pl www.bakugan-games.pun.pl